niedziela, 21 października 2012

PROLOG



 „Widziałem kiedyś śmierć, która zbierała dusze zmarłych do małych butelek i później je wypijała. Śmierć ta miała ostre jak brzytwy kły. Uśmiechnąłem się do niej, a ona odpowiedziała tym samym. Chciałem jej dotknąć, lecz gdy wyciągnąłem rękę, napotkałem tylko zimną taflę lustra.”

Może to za sprawą tego, że jestem nieśmiertelny, postrzegam wszystko dookoła jako wieczne. Zapominam, że otaczają mnie istoty ulotne jak chwile, a nie ponadczasowe posągi, pośród których, niczym rozpraszający mrok nocy świetlik, żyła moja iskierka.
Iskierka, jak to iskierka – szybko zgasła. Zdecydowanie za szybko… Nie zdążyła nawet zapłonąć pełnym blaskiem, a już się wypaliła. To ja ugasiłem jej żar… Teraz sam spłonę.
W chwili, gdy tulisz do siebie martwą posturę wszystkiego, co kochałeś, śmierć staje się wybawieniem, najlepszą przyjaciółką, która uwolni cię od cierpienia, chociaż sama je spowodowała, chociaż dopiero co odebrała ci wszystko.
Ramionami otaczam zimne ciało mojej miłości, czując jednocześnie, że obejmują mnie płomienie śmierci – mojej bliźniaczki. Napełniony wspomnieniami jej dotyku, silnego uczucia w jej oczach, każdej chwili spędzonej choćby na samym przyglądaniu się jej, staję się pokarmem dla ognia.
 __________________________________________
Mój pierwszy w życiu prolog… Według mnie trochę chaotyczny, ale ocenę pozostawiam Wam.
To kolejny mój blog. Niektórzy może znają mnie z poprzedniego opowiadania. Teraz rozpoczynam coś nowego.
To historia inspirowana Mechanizmem serca. Do jej powstania przyczynił się pewien Japończyk. Życzę miłej lektury.

1 komentarz:

  1. Zapomniałaś dodać, że do napisania tego opowiadania natchnęli Cię Japończycy..! Głównie Kenzo..Dlaczego o tym nie napisałaś..? :( no..Ale prolog jest świetny..

    OdpowiedzUsuń